piątek, 23 listopada 2012

ROZDZIAŁ 5. ONA ZAWSZE PODNOSI MNIE NA DUCHU.

Ledwo zamknęłam za sobą drzwi wejściowe, a dziewczyny rzuciły się na mnie z tysiącem pytań. Widocznie Alina zdążyła już opowiedzieć Taylor co wydarzyło się na koncercie. Pobiegłam do pokoju zmienić majtki i nagle słyszę jak otwierają się drzwi.
- Co się stało? Co oni ci zrobili? - Taylor złapała mnie za ramiona i mocną zatrzęsła moim ciałem. Ta dziewczyna ma niewiarygodnie dużo siły w rękach! To dzięki temu, że kiedy mieszkałyśmy jeszcze w Polsce to waliła konia codziennie swojemu chłopakowi- Ahmedowi. Ale ona często ma takie erotyczne odpały; czasami mnie to po prostu tak strasznie podnieca, a czasem nie mogę powstrzymać się od usmażenia cycków od tego widoku. Ona jest dla mnie zastrzykiem seksu - wiecznie gotowa, co szczerze powiedziawszy Alinie nie zawsze się udaje. Taylor zawsze wie, jak poprawić każdemu humor. Małe fiku miku na stoliku i po sprawie. Nie wiem, jak ona to robi, ale jest niezastąpiona.
Skierowałam się w stronę kanapy, spokojnie w niej usiadłam, ale mebel nagle się załamał, bo pierłam mocnego bąka. Ahhh, ta moja nie zawodna technika opróźniania się z gazów, nauczył mnie ją mój kolega- Mieszko.
Opowiedziałam przyjaciółkom całą historię. W trakcie jej trwania Taylor cały czas coś komentowała, wypytywała się o szczegóły itp. Wiadomo - Taylor to Taylor. Nic już jej nie zmieni. Gdy skończyłam w pokoju zapanowała cisza. 
- I spotykasz się jutro z nimi, tak? - spytała.
- No tak, muszę zaprojektować im kible - przecież przed chwilą to powiedziałam.
- Co zjecie na obiad? 
- Usmaże im cycki
- I masz ich smakowe prezerwatywy?
- Tak
- O rany! Ty idziesz z nimi wszystkimi na randkę! - przejęła się.
Ja i Weronika zrobiłyśmy typowego facepalm'a. Taylor była specjalistką od komentarzy bez sensu.
- A co powie Daniel, jak się dowie? - zadrwiła Alinka. Wybuchłyśmy śmiechem, choć dziewczyna nieświadomie nasunęła mi temat, który sprawiał mi przykrość. 
- Daniel będzie zadowolony, jak już wszyscy będziemy razem to będziemy urządzać grupowe orgie. To na  pewno mu się spodoba !.
Marta się uśmiechnęła.
Nim się obejrzysz, a będziesz siedzieć na plaży i całować Nialla, robić loda Ahmedowi, lizać gula Danielowi - puściła mi na twarz bąka. Znowu wybuchłam śmiechem. Ona zawsze podnosi mnie na duchu.
Wypiłam herbatę do końca, umyłam się, przebrałam w nowe majtki i ułożyłam na łóżku. Nie chciało mi się jeszcze spać, choć było dobrze po północy. Włączyłam laptopa i oglądałam pornosy. Zasnęłam około 3.00 nad ranem.
*Narrator*
Zespół wracał hulajnogą do domów. To już była taka tradycja. Hazzuś otworzył drzwi do mieszkania, lecz zanim się obejrzał reszta chłopaków rzuciła się na sofę w jego pokoju. Gospodarz tylko przewrócił oczami i udał się do kuchni po paczkę prezerwatyw. Nie mieli zamiaru dzisiaj się ospermić, żeby nie śmierdzieli na spotkaniu z Caroline
- Ej, jaki kibel ma wybudować ta dziewczyna, którą dzisiaj zaprosiliście za kulisy? - Zapytał się Niall - W ogóle - o co chodziło z tym całym "szukaniem dziewczyny o imieniu Caroline"?
-Wiesz... - zaczął Louis - słyszeliśmy, że ona projektuje świetne, ekskluzywne kible. Nie znaliśmy jej nazwiska, ale wiedzieliśmy, że będzie dziś na koncercie. - Chłopak potrafił dobrze kłamać.
- Aha... A dla kogo ma być ten kibel? - spytał blondyn.
- No wiesz... dla ciebie! Przecież tyle razy mówiłeś, że nie chcesz już walić sobie na kanapie. - Liam chciał uratować sytuację.
- Wow, dziękuję... A kto za to zapłaci?
- No nie powiesz mi chyba, że cię nie stać - zadrwił Zayn.
- Stać, ale nie chciałem na razie kupować domu! A zresztą, nieważne. Może to w sumie i dobrze? - rozmyślił się Irlandczyk. Harry wrócił do pokoju, postawił wszystkim pały. Machnął Louisowi na znak, by poszedł z nim. Chłopcy udali się do sypialni. Loczek wygodnie ułożył się na łóżku i poklepał miejsce obok. Lou skorzystał z zaproszenia, ale nie położył się obok Stylesa, lecz usiadł na nim okrakiem. Harry się uśmiechnął. Poczuł, że chce go pocałować. Zaraz. Czekał na to cały dzień - nie mógł już dłużej wytrzymać. Louis jednak powoli zbliżył swoją twarz do jego ucha i szepnął:
- Nieźle, co? Znaleźliśmy Niallowi dziewczynę - po czym delikatnie pocałował go w policzek. Loczek wsunął dłonie pod koszulkę Tomlinsona i masował jego brzuch. Lubił to robić - czuł, że Louis należy do niego i nikogo innego. Czuł wtedy jego bicie serca.Odnalazł swoimi ustami usta chłopaka. Złączyli się w pocałunku, najpierw delikatnym, lecz Louis szybko go pogłębił. Kochał tego Harrego - nic nie mogło tego zmienić . Hazza sięgnął ręką do rozporka Lou, gdy nagle ze spodni wyskoczył wielki penis. Harry od razu wziął się do roboty i zaczął dogadzać na różne sposoby Louisowi. Chłopacy spędzili ze sobą resztę nocy.

niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 4. Czułam jego oddech na moim czole


- Nic ci nie jest? - spytał z wyrazem troski na twarzy. Czułam jego oddech na moim czole.Bo beknął mi w twarz.Niall pomógł mi wstać. Gdy stanęłam na nogach, lekko się zachwiałam, bo wypiłam trzy piwa i byłam pijana. Chwycił mnie w talii i spojrzał w oczy.
 Po chwili dotarło do mnie. 
-N-nie, chyba nie - wyjąkałam, nie mogąc oderwać wzroku od twojego rozporka
Harry do nas podbiegł.
-Ej, chłopaki! Mam ją! 
Louis i Zayn tylko się odwrócili, spojrzeli na nas, a raczej na mnie i poprosili resztę fanek, które nadal znajdowały się na Liamie o zejście z niego. 
Dziewczyny - choć niechętnie - zrobiły to. Gdy zajęły miejsca na widowni, zespół pożegnał się z nimi, po czym zszedł za kulisy. Poszłam razem z nimi. Harry i Louis trzymali mnie za ręce. Byłam tak zdezorientowana, że nie zwróciłam na to większej uwagi. Kątem oka zauważyłam Taylor, jednak nie dostrzegłam jej wyrazu twarzy. Tłum wielbicielek i naszą szóstkę oddzieliła wielka kurtyna. Weszliśmy do garderoby chłopców. To co tam zobaczyłam naprawdę mnie urzekło. Pomieszczenie było dość obszerne, mieściły się tam trzy kanapy, 2 telewizory plazmowe, mega duży wibrator,  wielki wieszak z ubraniami, 2 stoliki do kawy, na których leżały teksty piosenek, ale to, co zauroczyło mnie najbardziej, to były 4 wielkie stoły obładowane kondonami o smaku - waty cukrowej, truskawek , cukierków, gówna... Po prostu marzenie dla takiego zboczeńca jak ja! No, ale nie po to tu przyszłam. Właściwie, po co ja tu przyszłam?
Chłopcy, z wyjątkiem Nialla usiedli wygodnie na kanapach. Harry poklepał miejsce obok siebie na znak, żebym usiadła obok niego. Tak też zrobiłam. Czwórka mężczyzn była widocznie rozluźniona. Jedynie Irlandczyk nie wiedział o co chodzi; rozglądał się po twarzach przyjaciół szukając sensownego wyjaśnienia tej sytuacji. Przynajmniej nie byłam sama. Pierwszy odezwał się Harry.
- Cześć! Nazywam się Harry Styles - wyciągnął do mnie dłoń. Uścisnęłam ją. Rozluźniłam się.
-Wiem. Jestem Caroline - uśmiechnęłam się.
-Wiem. - Odwzajemnił uśmiech. Był taki słodki! Dopiero po chwili dotarły do mnie jego słowa.
- Zaraz, zaraz - wiesz o tym? Niby skąd? - zmierzyłam go wzrokiem - W ogóle co tu się dzieje? Wyskakujecie na koncercie z jakimś szukaniem Caroline, a okazuje się że to ja, zaprowadzacie mnie do swojej garderoby - co akurat jest dosyć fajne, ale proszę was o jedno - wytłumaczcie mi proszę o co chodzi, bo zwariuję!
-Więc... - Harry nieśmiało zaczął
- Słyszeliśmy, że ładnie malujesz - wypalił Louis. Aha. Ściągneli mnie tu, bo ładnie maluję, tak? Gdyby to nie byli One Direction, na pewno już bym stąd zwiała.
Hmmm... ale może chodziło im o to, że jestem architektem? No, prawie architektem, ale mogę już robić projekty klozetów.
- Chcecie, żebym zbudowała wam kibel? - nawet mnie zaskoczyła głupota tego zdania.
-Co...? - spytał ostrożnie Lou.
- No tak... - zaczęłam powoli - no bo jestem w pewnym sensie architektem... Znaczy narazie dorabiam jako babka klozetowa ale spokojnie myłam pachy i już tak nie śmierdzą.
Zayn klasnął w dłonie.
- Tak! Właśnie o to nam chodzi! Zaprojektuj nam kibel. - Odpowiedział z urzekającym uśmiechem na twarzy.
-Trzeba było tak od razu. To co? kiedy możemy się spotkać?
Chłopcy ( z wyjątkiem Irlandczyka, który widocznie nadal nie mógł odnaleźć się w sytuacji) spojrzeli po sobie.
-Jutro -  stwierdził Liam.  Wymieniliśmy się numerami telefonów. Spojrzałam na zegarek.
- Chłopaki... muszę już wracać do domu. - stwierdziłam. Pomimo tego, że spotkanie to miało dość dziwny charakter, szkoda mi było je kończyć. - Widzimy się jutro w Pizza Hut w centrum, tak?
- Tak. - Odparli.
-Yyyy... - Harry widocznie chciał coś wtrącić. - Niall odwiezie cię do domu. 
Spojrzałam na blondyna.
- Z przyjemnością -odparł ze spuszczoną głową. Nie był smutny, chciał tak zamaskować uśmiech, który mimowolnie pojawiał się na jego twarzy.
Wyszliśmy z garderoby. Było bardzo ciemno, szłam po omacku w nie wiadomo jakim kierunku. Chłopak Złapał mnie w moje krocze. Poczułam, że się zmoczyłam. Zrobiło mi się tak lekko na sercu, że gdyby nie było nikogo w pobliżu zaczęłabym skakać i robić gwiazdy.
Minęliśmy jakąś grupkę mężczyzn. Mój towarzysz podszedł do jednego z nich i poprosił o kluczyki do samochodu. No tak. Przecież zespół przyjechał na koncert limuzyną. Wsiedliśmy do samochodu, a ja określiłam Irlandczykowi, gdzie dokładnie mieszkam. Ruszyliśmy. 
Po chwili kilku minutach jazdy postanowiłam przerwać niezręczną ciszę panującą między nami od jakiegoś czasu.
- Dziękuję, że pomogłeś mi się podnieść, gdy ta psychofanka walnęła mną o scenę.
Uśmiechnął się.
- Miałbym pozwolić, by jakaś psycholka rzuciła się na tak dziewczynę jak ty, może i jesteś ochydna i śmierdzisz ale zrobimy z ciebie super dupę. - po tych słowach nieco się zarumienił.  
- To tu. - wskazałam na mój dom. Blondyn zatrzymał wóz. Zanim wysiadłam z samochodu dałam mu buziaka w dupę. Nie wiem, co mnie wtedy naszło - zrobiłam to pomimo własnej woli, jednak nie żałowałam tego. Zamknęłam za sobą drzwi i obserwowałam jak pojazd odjeżdża. Gdy zniknął za zakrętem uświadomiłam sobie, co dzisiaj się zdarzyło. Mam zrobić projekt kibla dla One Direction! Jestem z nimi umówiona na pizzę! Jutro! Mam do nich numery telefonów! W podskokach wróciłam do mieszkania, gdzie z mieniłam osikane majtki.


 Pamiętajcie - jeśli macie jakieś pomysły - piszcie! 

Rozdział 3. Najważniejsze są marzenia!

* Z perspektywy Caroline*

    No! Dziś jedziemy na koncert One Direction. Jestem taka podniecona! Nocą nie mogłam nawet zmrużyć oczu. Jest piątek, więc musiałam pójść do szkoły. Na lekcjach kręciłam się, rozglądałam i ogólnie nie mogłam usiedzieć w miejscu. Taylor widocznie czuła to samo. Gdy wreszcie wróciłam do domu nie mogłam znaleźć dla siebie zajęcia. Snułam się po domu, oglądałam pornole, siedziałam na komputerze, jednak nic nie wciągnęło mnie na tyle, bym zapomniała o ciągłym sprawdzaniu zegarka. Minuty powoli zmieniały się w godziny. Masakra. Kiedy wybiła godzina 18.00 poczułam się spełniona. W końcu! Wyszłyśmy z domu, wsiadłyśmy do auta i wyruszyłyśmy na koncert. Droga dłużyła się niemiłosiernie; a w dodatku te korki!  Po kilkunastu minutach byłyśmy na miejscu. Zaparkowałam wóz i wysiadłam, nie - wybiegłam z auta i skierowałam w stronę sceny. Po przejściu przez bramki ujrzałam wielką scenę i tłum fanek zbierający się pod nią. Pomimo to udało nam się podejść na odległość 10-15 metrów od jej krawędzi. - I jak? Cieszysz się, że w końcu spotkasz One Direction? - zagadnęłam Taylor.
-No pewnie! Tylko jest pewna różnica - nie spotkam ich, lecz zobaczę. Chłopcy będą na scenie, nie zauważą mnie - posmutniała. Delikatnie ją szturchnęłam.
-Oj, nie myśl tak. Ja wierzę, że kiedyś poznam Nialla. Że się zaprzyjaźnimy - puściłam jej oczko - najważniejsze są marzenia! Uśmiechnęła się do mnie cwaniacko
- Powiadasz, że się zaprzyjaźnicie... I know what you wanna do - zaśmiała się. Uwielbiam w niej to - łatwo u jej poprawić humor; Taylor jest dość specyficzną osobą. Wiele rzeczy robi na odwrót komentując to jedynie zdaniem "Haters gonna hate". To ona zaraziła mnie miłością do 1D. Można powiedzieć, że jesteśmy swoimi przeciwieństwami - ja lubię sport, aktywne spędzanie wolnego czasu, a ona, gdyby tylko mogła spałaby do 13.00.  Często podróżuję, poznaję nowych ludzi, za to ona poznaje ludzi...przez internet. Co nie znaczy, że są to gorsze znajomości. Wiele osób, które poznała to Polacy mieszkający w innych krajach - tak jak my. Dowiaduje się od nich wielu ciekawych rzeczy - ile czasu spędzają w szkole, jakie dyscypliny sportowe są u nich najpopularniejsze itp. Bardzo się różnimy, jednak nie wyobrażam sobie życia bez niej.  Nagle wszystkie światła się wyłączyły. Na scenę, weszło kilka postaci. Stałam blisko, jednak nie mogłam dostrzec ich twarzy, choć wiedziałam, kto to jest. Momentalnie zapalono wszystkie reflektory. Na środku stało pięciu chłopców. Byli mi oni tak dobrze znani, że nie mogłam powstrzymać krzyku, który wydobył się z moich ust. One Direction. W końcu! Koncert się rozpoczął.Podczas każdej piosenki piosenkarze wygłupiali się, ganiali po scenie, zmieniali teksty utworów. Widać było, że mają z tego dużą frajdę. No, może z wyjątkiem Nialla; wydawał mi się taki przygnębiony - stał z boku sceny, samotnie i śpiewał swoje kwestie. Patrzył się na ziemię, nawet nie uśmiechał. Nabrała mnie wielka ochota pocieszenia tego chłopaka.  Zespół skończył śpiewać "Gotta be you". Koniec koncertu nieubłaganie się zbliżał. Poczułam w sercu strach. Bałam się, że ten wieczór będzie jedynym w moim życiu, gdy widzę tych pięciu mężczyzn na żywo. Ostatnim utworem był "More than this" Brytyjczycy przeszli samych siebie. Gdy muzyka ucichła wybuchł prawdziwy chaos; fanki z piskiem rzucały się na scenę, jednak żadnej z nich nie udało się tam dostać. Louis chwycił mikrofon.
- Drogie panie, mamy do was sprawę. Prosimy wszystkie Caroline o wejście na scenę. 
Ochroniarze wybauszyli oczy. Louis tylko kiwnął głową na znak, by pozwolili wpuścić tłum dziewcząt na scenę. Zdziwiła mnie ta prośba, jednak nie zaskoczyła mnie reakcja fanek; prawie wszystkie - Caroline czy nie Caroline  - wbiegły sprintem na estradę. Każda chciała skorzystać z szansy zobaczenia 1D z bliska. Zostałam na widowni, choć podeszłam trochę bliżej. Taylor podreptała za mną. Chciałam przyjrzeć się tej szopce z bliska. Liam, Louis, Harry i Zayn zaczęli krążyć i przyglądać się dziewczynom na scenie. Widocznie kogoś szukali. Moja towarzyszka szepnęła mi na ucho:
- Dlaczego nie poszłaś na scenę?
- Coś ty - wzruszyłam ramionami - na pewno nie chodzi o mnie.  Piosenkarze wciąż wędrowali po scenie. Zaczęli powoli wpadać w panikę, krzyczeli coś do siebie. Przyjaciółka nie wytrzymała.
- Idź! - powiedziała i delikatnie mnie popchnęła. Zrobiłam trzy kroki w przód po czym... wpadłam na jakąś agresywną, wielką jak góra dziewczynę. Ta ostro się zezłościła i pchnęła mnie na krawędź sceny. Zabolało. Gdy podniosłam wzrok zauważyłam czyjąś wyciągniętą dłoń. Nie wiedziałam za bardzo, do kogo należy, ale chwyciłam ją. Ten ktoś pomógł mi wstać. Tym kimś był Niall Horan.

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 2. A nóż znajdziemy odpowiednią dziewczynę


-Trzeba mu znaleźć dziwkę!- krzyknął Harry. Payne, Malik, Styles i Tomlinson siedzieli w domu Louisa. Chłopcy zastanawiali się, jak rozweselić Nialla. 
-Tak, i może masz na myśli Jagodę ? - odrzekł cwaniacko Louis. - Chcesz, żeby kolejna laska zadawała się z nim tylko dla seksu, wykorzystała go, zdradziła i zostawiła ze złamanym fiutem? Zgłupiałeś?- oburzył się. Przypomniał sobie, co Horan mówił po zdradzie Adrianny - "znaczyła dla mnie wszystko, cieszę się że mam was, bo inaczej nie potrafiłbym zadowalać się swoim ciałem . Chłopcy od początku wiedzieli, że z tą kobietą jest coś nie tak. Chodziła z Niallem tylko na zakupy do sex shopu i do drogich ubikacji ,. Gdy blondyn zapraszał ją choćby na specer, ta wykręcała się szkołą, pracą, zmęczeniem. Jego romantyczne teksty puszczała mimo uszu, chyba że miała w tym jakiś interes. 
Zapadła cisza.
-Wiem! - Styles podniósł się z fotela - pójdziemy do sutenera! On znajdzie Niallowi prostytutke !
Chłopcy spojrzeli po sobie, po czym wybuchnęli śmiechem.
-Alfons? Co to ma być? Jakieś pieprzone W11 czy co? - Zayn nie mógł powstrzymać erekcji
Tylko Harry siedział z miną zmasturbowanego dziecka. Louis, jeszcze lekko śmiejąc się usiadł z nim na siedzeniu, objął go ramieniem i pocałował w środek dupy.
- Wybacz, Loczku, ale to głupie.
- Wcale nie! Jak miałem 12 lat też poszedłem do wróżki i, wierzcie albo nie, ale pokazała mi prawdę!
-Harry,ale... - nie skończył Liam
-O, nie! Idę jutro i albo idziecie ze mną albo wybieram się sam. Koniec kropka.
         Zayn niechętnie założył płaszcz. Nie miał ochoty wprowadzać ten plan w życie, ale nie miał  innego wyjścia. No cóż, raz kozie śmierć - a nóż znajdziemy odpowiednią dziewczynę. Chłopak wyszedł z domu, zamknął za sobą drzwi i dołączył do czwórki przyjaciół czekających już na niego przy furtce.
-Dłużej się nie dało, prawda? - zaśmiał się Hazza. Zayn spiorunował go wzrokiem.
Maszerowali w ciszy. W pewnym momencie Lou złapał Harrego za rękę i splótł ich palce. Styles uśmiechnął się uroczo, ale niec nie powiedział. Chłopcy rozumieli się bez słów. Całej tej sytuacji przyglądał się Liam. Widok ten sprawiał mu niewiarygodną przykrość - przypominał mu o tym, jak bardzo jest samotny. Od dawna nie był w nikim zakochany. Brakowało mu kogoś, kto będzie zawsze przy nim, kto go pocieszy, gdy będzie miał zły dzień. Oczywiście kumple z zespołu zawsze są przy nim i teoretycznie ktoś spełnia to zadanie, jednakże Liam czuł, że potrzebuje miłości. Takiej odwzajemnionej, szczęśliwej. Payne jednak nie zakochiwał się w pierwszej lepszej dziewczynie; zna się on bowiem na ludziach, nie jest mu łatwo zaufać nowo poznanej osobie. Nie lubił tego w sobie - chciał jeszcze raz przeżyć coś takiego, co czuło się w przedszkolu - ledwo poznało się nową osobę, a już stawała się ona przyjacielem do końca życia. Chłopak odsunął od siebie te smutne myśli - miał przecież za zadanie uszczęśliwienie przyjaciela.
 Po kilkunastu minutach marszu zatrzymali się przed szarym, starym budynkiem z drewnianymi, spróchniałymi drzwiami. Harry niepewnie pchnął drzwi, po czym wszedł do ciemnego, bardzo zadymionego pomieszczenia. Wszędzie wokół znajdowały się mistycznie zdobione szafki i półki, na których stały buteleczki z kolorowymi płynami, przeróżne talie kart, świece czy stare klucze. Na środku pokoiku dostrzec można było mały, okrągły stolik, na którym stała niska misa z wodą. Czwórka młodych mężczyzn weszła do budynku i zamknęła za sobą drzwi. Z drzwi naprzeciwko wyłoniła się kobieta o długich, ciemnych włosach, brązowych, niemalże czarnych oczach i podłużnej twarzy. Wyglądała na 40 lat. Z niewiarygodną gracją podeszła do stolika, usiadła w fotelu i złączyła swe długie, szczupłe palce tuż przed twarzą. 
-Czego tu szukacie? - jej głos rozniósł się donośnie w pomieszczeniu.
Harry przełknął ślinę. Wytłumaczył kobiecie całą sytuację. Ta wysłuchawszy jej do końca w milczeniu, włożyła koniuszki palców do wody w misie. Wydarzyło się coś nieprawdopodobnego, coś, co niewiarygodnie zszokowało Liama, Louisa i Zayna. Jedynie Styles stał spokojnie. Woda w misie uniosła się ponad jej krawędzie i ukazała krótka scenkę: trzy dziewczyny idące chodnikiem, dwie z nich trzymające bilety na koncert. Dwie z nich wyglądały zwyczajnie; za to ta wysoka brunetka idąca w środku wydawała się roztaczać wokół siebie jaśniejszą poświatę. Nagle ktoś w pokoju krzyknął "Caroline". Ślicznotka odwróciła się, po czym woda opadła bezwładnie do misy.
 Chłopcy siedzieli w lodziarni. Wszyscy milczeli. Jeszcze nigdy nie spotkali się z czymś takim.
-To było... - zaczął rozmowę Zayn
-Właśnie...- odrzekł cicho Louis.
-To...niewiarygodne- Liam wypowiedział zdanie, które od ponad pół godziny szumiało w głowach tej trójki.
-No, musimy się zabrać za szukanie tej laski - Harry zakasał rękawy.
-A jak chcesz to zrobić? Wiemy tylko że ma na imię Caroline. I co zrobimy? Będziemy chodzić od domu do domu z całej Anglii żeby ją znaleźć? - Zayn prychnął sceptycznie. Hazza tylko przewrócił oczami.
-Nie widziałeś co trzymała w ręku?
-Yyy.. nie, byliśmy zbyt zszokowani widokiem latającej wody! - odparł Liam.
-Eh, wy to naprawdę jesteście... Trzymała bilety na koncert! A zgadnijcie, kto gra jutro koncert w  Londynie?
-...Harry! Ty jesteś naprawdę niezły! - Louis się ucieszył, po czym przybił piątkę z pomysłodawcą.
-Mówisz serio czy to tylko sarkazm? - chłopak zmrużył oczy.
-Nie! Mówię serio! - to mówiąc zbliżył swoją twarz do twarzy Harrego tak, że stykali się czołami - nawet wiem już, jak można to załatwić...

piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 1: Zobaczymy co czas przyniesie

   Nazywam się Caroline Mam 17 lat, chodzę do 2. klasy liceum. Pochodzę z Polski, ale od dwóch lat mieszkam z moimi dwiema najlepszymi przyjaciółkami w Londynie. Wraz z Taylor i Alina wynajmujemy nieduży apartament w pobliżu London Eye. Stać nas na niego, gdyż pracuję jako babcia klozentowa w firmie architektonicznej. Dzięki temu będę mogła zostać architektem od razu po zakończeniu studiów :) hah. Taylor dorabia w salonie masażu, a Alina śpiewa w restauracji w naszej kamienicy na parterze (nasz dom przypomina z zewnątrz trochę mieszkanie Grubego Szczyla z serii Babcia Klozetowa Powraca)              
   Nie jest to tajemnicą, że kocham One Direction. Moje współlokatorki tak samo. Moim ulubionym członkiem zespołu jest Niall. Mam świra na jego punkcie, mówię wam zabiłabym,aby go móc zobaczyć. W moim telefonia można znaleźć chyba 1000 jego zdjęć ;) Taylor  lubi również Eda Sheerana - brytyjskiego wokalistę przyjaźniącego się z 1D. To dziwne - mieszkamy w Londynie, a jeszcze ani razu ich nie spotkałyśmy. Ale to się zmieni. Dostałam ostatnio w pracy od "klienta" dwa bilety na koncert mojego ulubionego zespołu. Czułam się bosko, ale jedynie przez krótką chwilę. Którą z przyjaciółek mam wziąć? Myślałam nad tym dość długo, aż wybrałam Taylor.  Znamy się od 1. klasy podstawówki, jeszcze jak mieszkałyśmy w Polsce. Mieszkałyśmy wtedy w 80 tysięcznym mieście na Dolnym Śląsku. Parę lat później, w gimnazjum poznałam Alinę. Po skończeniu szkoły postanowiłyśmy przejąć inicjatywę i przeprowadzić się za granicę, gdyż w Polsce nie mogłyśmy znaleźć szkoły, która odpowiadała by naszym wymaganiom - miały za niski poziom nauczania. Chcę zostać architektem, więc Nowy Jork stanowił obiecującą ofertę - jest miastem znanym ze słynnych projektantów, mówi się tam po angielsku i są tam dobre uczelnie. Jednak zdecydowałyśmy się na Wielką Brytanię, gdyż mamy bliżej do domu, kraj ten jest bardziej kulturalny, no i oczywiście nie musimy tu wstawać o 2.00 nad ranem by zadzwonić do rodziców, co musiałybyśmy robić w NY. Tuż po zakończeniu roku szkolnego, w czerwcu przeprowadziłyśmy się do stolicy Anglii. Zostałyśmy przyjęte do dobrej szkoły, tyle że ja chodzę do klasy z Taylor na profil matematyczny, za to Alina jest na profilu językowym. W liceum poznałyśmy wiele wspaniałych ludzi. Anglicy są bardzo mili, często proszą nas o mówienie różnych rzeczy po polsku. Bawi ich to, ale nie mamy im tego za złe.   
   Mam dużo zajęć w tygodniu - szkoła, praca, treningi Karate, mimo to znajduję czas dla siebie, przyjaciółek i... chłopaka. Ma na imię Ross, jest ode mnie o rok starszy. Jestem z nim od 4. miesięcy. Na początku było mi z nim dobrze, chodziliśmy na randki, koncerty, śmialiśmy się, spędzaliśmy miło czas, gdy nagle... coś między nami pękło. Nawet nie wiem, jak to się stało. Po prostu - zaczęliśmy na siebie warczeć, denerwować nawzajem. Poróżniliśmy się. Nieraz myślałam, żeby z tym wszystkim skończyć, ale za każdym razem nasuwał mi się jakiś argument, który mi to uniemożliwiał.                                                                       

*Narrator*

Zayn patrzył na Nialla ze współczuciem. Biedaczek siedział sam na balkonie, grał na gitarze i wpatrywał się w gwiazdy. Zawsze to robił, gdy był smutny, a zdarzało się to ostatnio dość często. Irlandczyk spotykał się z dziewczyną o imieniu Adrianna. Był w niej niesamowicie zakochany, każdą decyzję podejmował po uzgodnieniu z nią, każdą myśl przekazywał jej. Traktował Adriannę jak królową. Niestety, Liam, Louis, Harry i Zayn nie byli z tego zadowoleni. Nie ufali tej dziewczynie. Ich przyjaciel, jeszcze niedawno śmiał się ze wszystkiego, komentował  każdą głupią sytuację, w pamiętnikach video dużo mówił i w ogóle był cały czas wesoły. Gdy zaczął spotykać się z Adą spoważniał, powstrzymywał się od wszelkiego rodzaju wygłupów, może nawet trochę posmutniał, gdyż jego ukochana chciała mieć "poważnego faceta, a nie jakiegoś błazna". "Taa, jasne - pomyślał Zayn - chciała tylko sławnego faceta z kasą - zdradziła Nialla z pierwszym lepszym dupkiem.  Tak biedny Irlandczyk został sam. Zraniony. "Trzeba coś temu zaradzić" stwierdził Malik, po czym odwrócił się i wszedł do pokoju...